Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król i Bondarywna 102.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wspomnienia w nim spotykały na każdym kroku, chlubne dla rodziny, smutne razem, ale o potędze świadczące. Wszystko, czego mógł żądać magnat, mieszkający na wsi, posiadał Wiszniowiec; obrazy, bibliotekę, sale ogromne, teatrzyk nawet, niegdyś urządzony na przyjazd N. Pana. Były pokoje dla małego towarzystwa i na przyjęcie choćby panujących.
Mimo to już od dwu pokoleń Wiszniowiec był nieco zaniedbany. Utrzymanie gmachu, służby przy nim, stosownego dworu, wymagało zbyt wiele, a państwo marszałkowstwo nie w najlepszych byli interesach.
Któż w kraju naówczas inaczej gospodarował? Wydawano ogromnie, nad siłę, robiono długi i starając się dawny blask utrzymać, pożyczano u jednych, by oddać drugim, frymarczono dobrami, sprzedawano i zastawiano folwarki.
Państwo marszałkowstwo, a szczególniej sama pani, choć nowy i wspaniały park zakładała w Łozach, nieopodal od Wiszniowca, choć czasem tam na wilegiaturze, zabrawszy z sobą parę osób z Warszawy, bawiła po kilka miesięcy, pijąc przywiezione sobie spaskie i pyrmonckie wody, wzdychała, żaląc się na ten ciężki Wiszniowiec i pragnęła go z kim na inne dobra zamienić. Była o tem mowa parę razy, myślał o nim Szczęsny Potocki, chwiało się to, chwiało i rozchwiało.