Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom I 121.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nawet, od czego Boże uchowaj, ta jakaś przepowiednia ziścić się miała, możecie po sobie zostawić więcej niż potomka, więcej niż potomstwo — dzieło wasze, pamięć spraw wielkich, dłużej trwającą, niż rody.
Król spojrzał nań z ożywieniem i ciekawością.
— Cóż ja uczynić mogę? — zapytał smutnie.
— Tu, u nas, w tej Polsce, ledwie do kupy jako tako orężem ojca waszego sklejonej? — odparł Suchywilk z mocą wielką. — Pytacie, miłościwy królu, co czynić?
Aliści żywota ludzkiego najdłuższego nie starczy na to, co tu jest do czynienia!
Miłościwy królu, widzieliście to miasto Pragę tak wspaniale się wznoszące, alboż my miast takich mieć nie możemy i nie powinniśmy? Wszystko u nas odłogiem! Cóż to są te zamki nasze, stosy drzewa, jakby na opał przygotowanego? Szkół u nas mało, kraj na pół pusty, ludu mało, ściągnąć go trzeba...
Kaźmirz słuchał, ożywiając się.
— Naostatek, miłościwy panie — dodał kapłan — gdzież u nas prawa są? Inne kraje mają je spisane, u nas każdy sędzia podług jakiegoś starego obyczaju inaczej sądzi... jako sam chce. Jakież to królestwo jedno, gdy w niem zwyczajów tyle, a pisanego prawa lub nie ma, albo je