Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 140.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i jak wymarło... Drzwi zamkowe pozamykane na kłody, żywej duszy przy nich.
Neorża tylko, Otto ze Szczekarzewic, Pszonka, Janina i ludzie tego obozu przyszli słuchać okrutnej klątwy kościelnej i patrzeć na rzucane i łamane świece, na ten obrzęd straszny, jak spełnienie śmierci wyroku, groźny, jak katowanie zbrodniarza...
Rozległo się — anathema... zaparto drzwi kościelne, biskup powrócił do dworca swojego.
Zdawało mu się, że wszelkie życie ustać powinno było w Krakowie, że płacz i jęki rozledz się po nim miały, że kirem i popiołem ludzie się pokryją... Tymczasem powszedni żywot bez żadnej zmiany widocznej, płynął trybem swoim dalej, a Wierzynek zagadywany przez ciekawych, odpowiadał, głowę spuszczając — że, sprawa między królem i biskupem w Rzymie się rozsądzi i zagodzi.
Dziś więc nie była to już walka między kościołem i władzą świecką, lecz prosty spór Kaźmirza z ks. Bodzantą.
Za taką ją uważano. Czasy się wielce zmieniły...