Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 121.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ażeby król, albo ci, co go otaczali, mścić się mogli na nim, nikt tego nie przypuszczał.
Oczekiwano zwycięztwa...
Po krótkim spoczynku w dworcu biskupim, Baryczka udał się do mieszkania swojego w domu wikarjuszów.
Tu on szczupłych dwie celek zajmował.
Człowiek się zawsze maluje w gnieździe swojem, choćby je nie sam zbudował. Życie wyciska się na tem wszystkiem, co mu posługuje za narzędzie i podkłady.
Dwie cele księdza Baryczki były tego najlepszym dowodem. Nieopalane nigdy, ciasne, zaniedbane, nawet tych węgli żarzących, któremi inne, pozbawione jeszcze pieców i kominów mieszkania, bo te dopiero w możniejszych domostwach zaprowadzono, nie widywały nigdy.
Ks. Marcin prowadził życie umartwień umyślnych a nielitościwych. W pierwszej izdebce mieszkał ubogi chłopak, który mu wieczorem nosił latarkę i towarzyszył, gdy wychodził — w drugiej tapczan, licho i twardo zasłany, klęcznik, dyscyplina z drucianemi haczkami na ścianie, krucyfiks prosty, nieco książek, odzież na kołkach, składały całe mienie. Licha skrzynka niezamknięta, mieściła bieliznę i pomniejsze mienie. Syn zamożnego dosyć rodu, raz wdziawszy suknię kapłańską, dobrowolnie stał się ubogim. Co miał, dzielił z biednemi, dla siebie zostawiał tyl-