Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 207.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oburzeniem przemawiał, że króla nie lubiącego posądzać — przekonał o swej niewinności.
Dobrze też był przyjętym na dworze, a że chętnie sypał pieniędzmi, u stołu przyjmował, podarkami rzucał na wsze strony, służono mu chętnie.
Już samo prędkie jego stawienie się do Krakowa kłam zdawało się zadawać rozsiewanym wieściom. Głowyby swej tak pochopnie przecie nie przyniósł, gdyby miał powód obawiać się czego.
Dowiedziawszy się, iż od Estery król pierwszą wieść dostał o jego knowaniach, Borkowicz postanowił trafić do niej i ująć ją sobie.
Nieznał on jej, ani wierzyć chciał temu, co o niej mówiono, wyobrażał sobie niewiastę próżną dumną i chciwą, a łatwo dostępną. Gdy mu ją malowano inaczej, ramionami ruszał, ani się dał odwieść od zamiaru dostania się do niej.
Kobiety, które widywał i z któremi przestawał, nie wyjmując wesołej i dziecinnej księżniczki Jadwigi — inne mu w ogóle o płci niewieściej wyobrażenie dawały. Ludziom, co go od niej odstręczali, w oczy się śmiejąc, gdy mu nikt pomocą być nie chciał w tem, postanowił sam przebojem docisnąć się do tej, jak ją nazywał, pięknej żydóweczki.
Śmiały, możny, nawykły co zamyślał dokonać, Maciek dnia jednego, kazawszy się zaprowadzić