Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 172.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

książęcych dworach, ten i ów napomykali już imiona...
Król z wielką niechęcią, w milczeniu obojętnem słuchał, co mu donoszono, i ramionami ruszając, odpowiadać nawet nie raczył. Widział już, że od tego nowego związku, obronić się nie potrafi. Wieczory, jak zawsze, spędzał u Esthery, a często, nie zważając na oczy i na złośliwe szepty, we dnie stawał przed domem Esthery — zsiadał z konia i dwór na zamek odprawiał.
Tak się i dnia jednego stało, w którym Kaźmirz więcej niż innych od nalegań ucierpiał.
Swatano mu najnatarczywiej księżniczkę Jadwigę z Głogowa, o której wieści chodziły, że była młodą, piękną, i wychowaną tak, że i na tronie królewskim usiąść była godną.
O przebiegu całej tej sprawy małżeństwa, Esthera była od początku uwiadomioną. Miała ona już naówczas usłużnych dworzan; a co się działo i mówiło na królewskim zamku, natychmiast ją dochodziło.
Nigdy jednak nie dała poznać królowi, iż wiedziała o upornem swataniu, nie zachmurzyła się jej twarz, nie okazała obawy — witała go wesoło, zabawiała szczebiotaniem, starała się, by u niej o troskach powszednich zapomniał.
Król też zmuszał się, przestępując próg jej domu, okazać wesołym, a przymus ten wkrótce sprowadzał roztargnienie i myśl dobrą.