Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 170.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jam nie skory do nowego wyboru, a i księżniczka żadna nie będzie pochopną iść za wdowca... Stary jestem...
Bogorja się uśmiechnął.
— Byle ochota do ożenienia była... swatać wszyscy będziemy...
— Tak — zakończył król — w moim wieku już trzeba, aby ktoś żenił, bo sam człowiek nie potrafi...
Arcybiskup przez czas jakiś jeszcze o tym samym mówił przedmiocie, chociaż widział, że królowi nie był miłym...
Spytek mu dopomagał.
Kochan, który o naradzie już wiedział i czekał, jaki skutek uczyni przemówienie Arcybiskupa i kasztelana, dostrzegł tylko tę w królu zmianę, że go wesołość opuściła. Wieczorem poszedł do Esthery.
Dni następnych wszyscy, co się do króla zbliżyć mieli zręczność, popierali Bogorję. Ten i ów nie dosyć zręcznie objawił Kaźmirzowi życzenie powszechne... i chmurę na czoło wywołał... Wreszcie ciągle, zewsząd powtarzające się nalegania, dozwoliły się domyślać, iż one w skutek zmowy jakiejś, i za zgodą powszechną obległy tak króla.
Jednego wieczora zasępiony Kaźmirz spytał Kochana, który zawsze najlepiej był uwiadomiony.