Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 152.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uradowana rzucając się do kolan króla i dziękując mu za nie.
Czarodziejka miała dar przywiązywania do siebie, rozkazywania posłuszeństwem, jednania dowodami miłości, i nigdy król dla żadnej w życiu niewiasty nie czuł tak gwałtownej miłości. Wstydził się jej, wyrzucał ją sobie, lecz zawładywała nim coraz mocniej i nawet Kochan dostrzegł wkrótce, że rachując na nietrwałość tego związku, omylił się pono.
Dnia tego, witając Kaźmirza w progu ze zwykłą czułością i pokorą, Esthera, z za wesołośc[1] jaką mu zawsze przynosiła, dała się przebić jakby ukrytemu niepokojowi...
Król postrzegł to, gdy usiadła przy nim i spojrzała nań jakiemiś zamglonemi troską oczyma.
— Cóż ci to dziś jest? — zapytał.
— Jestem tak szczęśliwą, jak zawsze — odpowiedziała żywo, nalewając mu kubek i podając go rączką białą. — Nie troszcz się, panie mój, używaj wczasu, odpoczywaj u mnie, zapomnij trochę o ciężkiej twej koronie. Na to ja jestem sługą twą, aby ci choć godzina w słodkiem upłynęła oderwaniu od pracy.
— Nigdy też w życiu nie miałem chwil tak szczęśliwych, jak spędzone przy tobie — rzekł Kaźmirz, i choć mi je ludzie zazdrośni zatruć pragną...

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być wesołości.