Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 135.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bo król wyższym jest nad wszelką, mowę — rzekła — a na mnie cokolwiekby rzekli, jabym się tem pyszniła.
— A gdyby źli ludzie nazwali cię jego... ulubienicą? zapytał król, rumieniąc się i ścigając ją oczyma.
Nie spuściła ich Esthera — owszem, zatrzymała długo na królu, jakby niemi mu naprzód odpowiedź dać chciała.
— Albożby to nie było szczęściem i dumą dla mnie?.. odezwała się cichszym głosem... Dać temu chwilkę choćby zapomnienia o świecie, komu się winno życie na nim? Ale — nie może to być miłościwy panie. Nigdy chrześciański pan nie zniży się do córki tego narodu, który skazany jest na pogardę i poniżenie...
Król poruszony, zapomniawszy się, rękę jej pochwycił.
— Esthero! zawołał — gdybyś chciała?...
Nie dopowiedział reszty.
— Mogłażbym nie chcieć takiego szczęścia? — odparła śmiało córka Aarona... Ja — ja musiałabym z radością uczynić cobyś rozkazał, bom twoja, lecz ty panie nie zażądasz tego, coby ciebie poniżyło, a mnie uczyniło nieszczęśliwą.
Tak jest, królu i panie mój, byłabym razem szczęśliwą i najnieszczęśliwszą — bo musiałabym wprędce twą łaskę utracić. W rękach twych byłabym igraszką i zabawką, którąbyś cisnął po-