Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 097.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piękniejszą i śmielszą a mądrzejszą nad tę córkę Izraela? Prawdziwy cud!!
Nie przeczył nikt, lecz milczeli wszyscy, bo im ta poufałość z żydóweczką, więcej niż dziwną się wydawała. Kapelan szczególniej nachmurzony był i kwaśny; inni też znajdowali, że się król nadto pospolitował, dozwalając takiego spoufalenia.
— Nie zapominajcie — rzekł król, czytając w twarzach dworu — że ja jej życie ocaliłem, i że mi tylko ojciec i córka wdzięczność swą wyrazić chcieli. Nie mogłem odrzucić jej, gdy najczęściej ci, którym świadczym najwięcej, inaczej się nam wypłacają.
Wedle zapowiedzi, król noc tylko miał przepędzić w Opocznie, oświadczył jednak zaraz, że czując się zmęczonym, następny dzień radby tu spocząć nieco. Złośliwi ludzie zrozumieli to wcale inaczej, uśmiechano się i żartowano; lecz Kaźmirz nie zwykł był nigdy zważać na to, jak ludzie jego czynności sobie tłómaczyli.
Następnego dnia, przy obiedzie piękna gospodyni przyszła znowu z wdzięcznym uśmiechem usługiwać Panu swojemu wraz z ojcem. Mowa była o niedawnych prześladowaniach żydów w tych krajach, które morowe nawiedziło powietrze, o potwarzach na nich rzucanych — o losie ich nieszczęśliwym. Esthera umiała go wymownie malować. Przypomniał Aaron stary Bolesławowski,