Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 041.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A w Pradze? wrzucił król, i sam zaraz dodał.
— Przodem kogoś słać potrzeba do Pragi.
Kochan celu podróży dorozumiał się łatwo.
— Jeśli do Rokiczany w poselstwie jechać, jam gotów! rzekł.
— Na nic się nie zdały posły i poselstwa — odezwał się król, ja sam się z nią rozmówić muszę. Chwila przyszła stanowcza... ks. Jan ofiaruje się ślub mi dać. Na wszystko się ważę, bylem miał nadzieję, że krwi mej Ludwik korony nie wydrze! Rokiczana mieszczka jest, ale królową być godna.
Rawa bynajmniej się nie sprzeciwiał temu. Dobek Bończa, przezwany Fredrą, mógł dla bezpieczeństwa towarzyszyć Kaźmirzowi, bo na jego przytomność, odwagę i olbrzymią siłę śmiało rachować było można; Rawa sam chciał przodem do Pragi aby gospodę pewną przygotować i wdowę uprzedzić.
W krótkich słowach wszystko tak postanowionem zostało, jak król życzył, a Kochan doradzał. Dniem jednym miał on uprzedzić Kaźmirza, który z małym pocztem nazajutrz po nim puścić się chciał do Pragi.
O świcie w kilka godzin zakapturzony Kochan wyruszył najkrótszą drogą, przesmykami i manowcami dobrze znajomemi do czeskiej stolicy...
Gospodę na Starem mieście miał już u mie-