Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 035.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Król przed nim nie ukrywał przyczyn goryczy.
— Przeklęta wróżka, miała słuszność — mówił doń — wszystko mi w życiu się powiedzie... dla kraju uczynić zdołam co zamierzałem, sobie szczęścia znaleść nie potrafię!
Nie posądzam nieboszczyka króla Jana i cesarza Karola, aby ze złą wolą i świadomością skutków narzucili mi te kajdany — lecz gdyby nie to nieszczęsne ożenienie moje, ten kamień uwiązany u szyi, miałbym synów. Ludwikby mi nie wyrwał korony, nie byłbym ostatnim...
Opat, jakeśmy mówili, był jednym z ludzi najlekkomyślniejszych, gdy szło o wygodne tłómaczenie niewygodnych praw kościelnych — miał na wszystko łatwą radę.
— Lecz ja waszej miłości mówiłem i powtarzam — odezwał się — że to małżeństwo bez pożycia z żoną, blisko lat piętnaście trwające, nie ma żadnej wagi, nawet wedle praw kanonicznych. W. królewska mość jesteś wolnym, ale potrzeba mieć odwagę w sobie, powiedzieć i działać do tego stosownie.
Król zdumiony nań patrzał.
— Tak jest, tak jest — powtórzył Opat — małżeństwem tego nazwać nie można.
— Któryżby z duchownych ślub mi się dać ważył, nim to Papież rozwiąże? odezwał się król, a czekać na rozwiązanie jakiejkolwiek sprawy w Awinionie... to i życie upłynie.