Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 019.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tania nie spodziewał się wcale Kochan i nie był na odpowiedź przygotowany.
— Król, pan mój — rzekł — od lat wielu ani żyje z żoną, ni jej widzi... Małżeństwo to zapewne przez Papieża rozwiązane zostanie...
Z tą swobodą, jaką ówczesny obyczaj usprawiedliwiał, Krystyna po namyśle rzekła.
— Ale mówią o panu waszym, że miłośnic ma wiele i płochym jest.
— Kłamstwo to zmyślili księża, którzyby go do pożycia z kobietą brzydką i dla niego nieznośną zmusić chcieli — odezwał się Kochan. — Kaźmirz w lada pierwszej niewieście się nie rozmiłuje...
Lepszego pana i lepszego serca nad jego nie ma na świecie — dodał Kochan. — Żal mi go, że tu przyjechał, aby spokój utracił i potem tęsknił tylko za wami.
Uśmiechnęła się Krystyna, nic nie odpowiadając. Pochlebiało jej to wielce.
— Wiem — począł dalej Kochan — jakby się pragnął zbliżyć do was... Nie pozwolicież mu, aby dom wasz odwiedził kiedy?
Jakkolwiek może w sercu rada tej prośbie, wdowa nie mogła od razu się do niej przychylić. Zarumieniła się mocno, potrząsła głową i odparła.
— Nadto by ludzie o tem mówili, bo, choć nasz dom bardzo dostojnych nieraz przyjmował