Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sam z królem — pod pieczęcią tajemnicy podszepnąć mu o tym kaftanie i haraczu...
Krok to był jednak na który aby się ważyć, włoch potrzebował rozmyśleć się dobrze...
— Nużby przepowiednia doktora Zboińskiego nie ziściła się, a Michał przetrwał mężnie ten cios, i podstęp włocha wyszedł na jaw?
Cokolwiek sił nabrał był król... Toltini się wahał.
Co kilka dni tym czasem z pochodu przez Bukowinę dochodziły pocieszające do Lwowa wiadomości, królowi przyjaźni, którzy wiedzieli jak one skutkowały odżywiająco, nie wahali się je zmyślać, a drobne powiększać dla niego.
Nie domyślał się wcale tego pobożnego oszukaństwa.
Głucho mówiono już o tem, co się wistocie sprawdzić miało wkrótce, a co było dziełem potajemnem Sobieskiego, że Mołdawianie na posiłek przez Seraskiera wezwani przeciwko Polsce, mieli zamiar zamiast na nich, — z nią razem na turków się obrócić. Posiłek ten znaczny, niespodziewany, nie tylko zmniejszał potęgę Seraskiera, ale dawał Sobieskiemu siłę nową.
Radość z tego była wielka, choć jeszcze przedwczesna.
Toltini nie dawał temu wiary, a tymczasem wypatrywał chwili, w któréjby mógł obmyślany plan swój szatański przyprowadzić do skutku.
Nikt nad niego teraz pilniéj nie dosiadywał w antykamerze króla, na wszelkie gotów posługi, patrząc tylko jakby się, wkraść do sypialni a króla sobie zjednać.
Mówiono zarazem że wchodząc na Bukowinę Het-