Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w śmiech puszczał. Znał go król, ale nie liczył do swoich, bo Wydżga Hetmana był przyjacielem.
Dla téj wziętości jednak jaką miał u ludzi, dla wielkiéj głowy rozumu, i czci jaką wyznawał dla pamięci Marij Ludwiki, którą król też jako swą pierwszą opiekunkę wspominał zawsze z poszanowaniem, wypadało prosić biskupa.
Wyszła więc Hela cichym głosem na progu szepnąwszy. — Do widzenia!.. a w chwilę potem żywo, z wesołem obliczem, ukazał się biskup, witając króla swoim obyczajem, łacińskim cytatem Virgiljusza.
Smutny, musiał Michał dla niego przybrać ton któryby stanu duszy jego nie wydawał.
— Krzyżują się nasze drogi, rzekł sadzając biskupa — wy, Pasterzu wracacie z Glinian, ja tam jadę.
— Niech Bóg błogosławi, odparł Wydżga. Hetman oczekuje tam na Was — bene praeparato pectore. Wojsko wygląda pięknie, a idzie z ochotą na nieprzyjaciela.
Król westchnął i nie mógł się wstrzymać od wyrażenia tego co mu na sercu leżało..
— Pac się spóźnił! boli muie to niezmiernie — rzekł.
— Si vis pacem para bellum, odpowiedział siląc się na niezręczny dowcip Wydżga.. Hetman nasz tymczasem przygotował się na ewentualność wszelką, a nie przyjdzie pax — pociągnie z panem wojnę.
Usiłował tak króla rozweselić biskup, bo mu jego chmurne oblicze przykre czyniło wrażenie..
— To tylko źle, dodał, że Wasza Królewska Mość nie bardzo zdrów tam jedziesz gdzie wiele sił potrzeba.
— Spodziewam się je odzyskać — rzekł Michał prę-