Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Cóż chęci znaczą! uśmiechnął się Michał — one w żaden nie idą rachunek...
— Ależ zła samego naprzód przewidywać nie godzi się — poczęła Krajczyna, byłoby to zwątpieniem opatrzności. Owszem, wszystko się obiecuje jaknajpomyślniéj. Wasza król. Mość możesz mieć słuszny żal do Hetmana, lecz jako wódz nikt inny by go nie zastąpił. Wszyscy go wynoszą i sławią — troskliwym jest, nieznużonym.
— Tak — gdyby nie Radziwiłłowie — rzekł Michał, jabym go już może z pomocą Dymitra mógł sobie pozyskać. Wszystko się rozbiło o nich.. Ożenił się Dymitr, ale pozostał im obcym, a ja wrogiem..
— To sprawa Paców — wtrąciła Hela. Michał popatrzył na nią ironicznie się uśmiechając... Tak... nie wyjdziemy z tego czarodziejskiego koła... Pacowie... i Radziwiłłowie... a ja wpośrodku bojujących — ich ofiarą.
Wieczór cały spłynął na cichych rozmowach u komina... Ile razy Krajczyna wstała aby się oddalić, król ją wstrzymywał. Jakieś smutne przeczucia go dręczyły — dodawał sobie odwagi, ale zaledwie się ożywił opadał na siłach...
Dosyć już było późno, gdy Kiełpsz przyszedł, dał znać Michałowi, że przypadkiem powracający z Glinian, przyjaciel Sobieskiego, który umyślnie jeździł dla widzenia się z nim, Biskup Warmiński Wydżga, nocował tu także i — mógłby mu może dać wiadomości jakie o Hetmanie.
Słynął on wówczas jako jeden z najdowcipniejszych ludzi swojego czasu, choć więcéj po łacinie niż po polsku, lub na wpół temi językami obu — koncepta