Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/069

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Znaczenie i potęga Hetmana Sobieskiego rosły z dniem każdym — Prymas na nim się też opierał.
Czynny, przytomny, w potrzebie umiejący z siebie i imienia zrobić ofiarę, — u wojska mający miłość i wiarę, rosnął w oczach ten widz, z którym się już nikt mierzyć niemógł.
W miarę téj siły jaką z dobywał, znaczenie króla zmniejszało się. Wybraniec ów szlachty nawet u niéj tracił na powadze, bo wiary w niego nie miano.
Męczył się życiem, ludzmi, sobą i nieznośnym związkiem z żoną. Ks. Olszowski jeden wylany mu, oddany, broniący go — sam na ostatek zwątpił i o sobie i o królu... odrętwienie, bezsilność ogarnęły wszystkich.
Jedyną nadzieją — smutną bardzo ks. Podkanclerzego było, że Prażmowski chorzał i zdawał się długiego nie obiecywać życia...
Po zgonie jego wiele zmienić się mogło. Nie rozpaczano o zbliżeniu się do Sobieskiego... — chociaż srogie przeciwko niemu podrażnienie Paców, stawało na przeszkodzie.
Ks. Biskup chełmiński oddawna śledził niezrozumiałe dla siebie konszachty Prymasa z dworem wiedeńskim... i przypadek dopiero odsłonił mu tajemnicę, któréj z początku nie chciał dać wiary.
Zgryźliwy Prymas miał przy sobie ks. kanonika Rostowskiego, niegdyś wielkiego ulubieńca, któremu z wszystkiego się zwierzał... Dumny, zdolny, uzuchwalony Rostowski, któremu nigdy dosyć benefisów i dochodów nie było, poczynał sobie z chorym na ostatku Prymasem, jako ze starcem zdziecinniałym.
Znosić to musiał długo Prażmowski, obawiając się swego przeciwnika, lecz w końcu wymagania jego do-