Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/067

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    wał na granicy i bolał nad klęskami poniesionemi, usiłując je powetować...
    Utracony Kamieniec — pokój ohydny, niesforność wewnątrz — obudził w nim miłość kraju.
    Ks. Olszowski tylko niemógł się uspokoić po przejętych listach Prymasa do Cesarza — odgadnąć nieumiejąc co on tu mógł knować? Napróżno starał się pomiędzy duchowieństwem otaczającem Prażmowskiego znaleźć kogoś coby tajemnic jego był świadomym.
    Wiedziano że od niejakiego czasu Prymas miał z Wiedniem ściślejsze stosunki, do których wchodziła królowa, ale nikt się domyśleć nie mógł, co one miały na celu.
    Różnemi drogami wyprawiano listy do Wiednia, Prażmowski otrzymywał odpowiedzi, lecz zamykał je i znikim się tajemnicami nie dzielił. Można było tylko dorozumieć się iż mu zemstę obiecywał i jakieś króla upokorzenie, gdyż chory starzec cieszył się tem iż pokona nieprzyjaciela.
    — Pozna siłę moją!!
    Ks. Olszowski doszedł i tego że jeden ze starszych duchownych archi-katedry gnieźnieńskiéj przez Prymasa potajemnie został wysłany do Rzymu do Ojca Ś-go.
    Okoliczność ta wcale by zresztą na siebie nie zwróciła uwagi, bo stosunki ze stolicą apostolską były ciągłe i żywe, — uderzało to iż ksiądz Scholastyk nie miał nic danego na piśmie i ustnie poselstwo swe miał sprawić.
    Sieci intryg plątały się tak gęste, tak na wszystkie strony przeciągane, iż się z niemi ciągle trzeba było spotykać i walczyć. Król do tego nie czuł się stworzonym.