Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/064

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Sądził Kiełpsz że je rozpieczętuje przeczyta i jawnéj zdrady mając w ręku dowody, użyje ich na pognębienie wroga.
Król tymczasem z wielką trwogą i troskliwością opatrzywszy pieczęci czy nie zostały naruszone, — papierów ani tknął i zamknął je pod klucz.
Ciekawym był Kiełpsz co z niemi potém pocznie. Michał postąpił sobie ze szlachetnością charakterowi jego właściwą. — Królowa ochłonąwszy nieco po pierwszém wrażeniu nazajutrz wstała z łóżka i do wspólnego przyszła stołu. Michał idąc na ten obiad zabrał z sobą papiery. W chwili gdy Eleonora wchodzić miała do jadalni, spotkał ją w gabinecie który ją poprzedzał.
Zapytał naprzód o zdrowie, naco otrzymał niedorzeczną odpowiedź — królowa chciała nie przedłużając rozmowy iść do sali, ale Michał jéj zastąpił drogę grzecznie i zatrzymał.
— Musiałaś pani wczoraj kogoś wysyłać do Wiednia z listami — odezwał się.
— Alboż mi niewolno? oburzyła się Eleonora.
— Nikt jéj tego nie zaprzecza odezwał się Michał, lecz należy z listami wyprawiać ludzi pod osłoną. Zdaje się że wczorajszy poseł wpadł w ręce jakimś opryszkom, którzy go odarli, bo moja straż i myśliwcy pochwycili ich potem z papierami, które szczęściem do rąk się moich w całości dostały.
Królowa bladła i rumieniła się — rzuciła na męża wzrokiem jadowitym.
— Gdzie są te papiery krzyknęła.
Michał powoli dobył z szerokiéj bocznéj kieszeni sukni pakiet i grzecznie wręczył go królowéj.