Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

która go ścigała na każdym kroku, król wchodząc do swych komnat na spoczynek, znajdował w nich milczenie — wejrzenia wrogie, — antagonizm we wszystkiem i przekorę. Dość było ażeby zażądał czegoś — natychmiast ze strony królowéj odpowiadano przeczeniem i odmową.
Zaledwie wymódz było można na królowéj, aby publicznie występując, powstrzymała się od okazywania wstrętu, wzgardy i gniewu przeciwko małżonkowi. Lice jéj nie rozjaśniało się nigdy, chyba gdy listy przyszły z za granicy i mogła się zamknąć ze starym Toltinim, dla odpowiedania na nie. Kraju tego, który ją przyjął gościnnie i serdecznie ani poznać, ani się zbliżyć do niego nie chciała, nie patrzyła na nic, nic ją nie obchodziło.
Co tylko królowi miłem być mogło i pożądanem, dla niéj stawało się wstrętnem. Nie obcowała z nikim oprócz téj garstki ludzi, która z nią do Polski przybyła, powiernikiem i prawą ręką był sekretarz Toltini...
Dnie jéj schodziły w samotności, zamknięciu, nudach i gniewach...
Dla oka ludzkiego król Michał musiał po kilka razy na dzień przechodzić do komnat żony, czasem obok niéj pokazywać się publicznie... Nikt nigdy nie był świadkiem ich pożycia z sobą i stosunków poufałych. Czasem gdy król wszedł... panowało głuche milczenie, jak gdyby nawet nie raz pragnęli rozmowy, niekiedy przezedrzwi dawał się słyszeć donośny, rozkazujący głos królowéj, cichy króla, — wybuchy jakieś... a po nich grobowe milczenie. Wychodząc od żony Michał