Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/045

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    matkę, nieśmiały z natury, — nigdy nie okazywał najmniejszéj skłonności do zbliżania się ku płci niewieściéj...
    — A! — podchwycił Toltini — ale dwór polski za Władysława i Kaźmirza słynął z bardzo swawolnych miłostek!
    — Niewiem — rzekł Kiełpsz — bom nie był wówczas na dworze — co się tyczy króla ten wychował się jak panienka...
    Toltini słuchał z niedowierzaniem.
    — Przecież jakieś upodobania mieć musi, coś w życiu musi go nęcić — odezwał się. — Niema człowieka, któryby skłonności jakichś nie okazywał. Myśliwstwo? Konie?
    — Bardzo pomiernie się niemi zajmuje — mówił Kiełpsz. Jeżeli znowu przyjdzie do wojny, zapewne zajmie się wojskiem i stanie na czele jego.
    U nas król Hetmanem być musi.
    Włoch zamilkł — a po chwili wychwalać znowu zaczął elegancją i przepych z jakim wystąpił dwór i król.
    — Otóż pan trafiłeś — przerwał Kiełpsz — na istotną słabość pana naszego. Lubi on wytworność i wykwintne stroje, wszystko co uszlachetnia człowieka i czyni go przyjemniejszym nawet powierzchownością.
    — Jest to — gust wielkim rodom właściwy — rzekł Toltini.
    — Nasz też król z panującego domu pochodzi — zamknął Kiełpsz...
    Gdy tak rozmawiali w krużgankach ruch powstał, bo ognie się ostatnie spaliły, a marszałek szepnął kró-