Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nem na złoconych kolumnach okryte szerokie łoże — stała niema przeciwko sobie.
Zmuszona spocząć na chwilę, obok małżonka, zaledwie drzwi się zamknęły za odchodzącą Cesarzową matką, zerwała się szybko Eleonora i osłaniając płaszczem białym ze złotem szyciem, który miała przygotowany, drżąca, poruszona, wybiegła oddalając w głąb’ komnaty. Z trwogą i groźbą razem w oczach, spoglądała w stronę, gdzie mąż pozostał.
Michał podniósł się też żywo — i z początku stał niepewny, potem krokiem powolnym zbliżać się począł do żony. Ale w miarę jak do niéj podchodził — Eleonora usuwała się przed nim, a doszedłszy do stołu, na którym przybory toaletowe rozłożono — podniosła głowę i wzrokiem odpychającym rzuciła na męża.
Michał zatrzymał się i jak winowajca, czekał — wyroku, czując, że ów mu zagraża...
Nierychło z ust królowéj dobył się głos łkaniem tłumiony.
— Najjaśniejszy panie, rzekła — wysilając się aby spokój i powagę odzyskać — proszę mnie posłuchać...
Król głową skłonił.
— Zostałam zmuszoną oddać wam rękę — ciągnęła daléj — nie pytano mnie o serce... Ono oddawna do kogo innego należało... Jestem otwartą i szczerą, oznajmuję mu to. Połączono nas przed ołtarzem, winnam mu posłuszeństwo, ale nie dam sobie zadać gwałtu — a spodziewam się, że nie zechcesz z praw swych korzystać...
Poruszyła się żywo i chwyciwszy ze stołu flaszeczkę lareadryny przyłożyła ją do twarzy aby orzeźwia-