Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/151

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    rym robotka ręczna obok książek i różańca złożoną była. Hela Zebrzydowska wydawała rozkazy, chodziła po domu, zbierała co jéj było potrzeba aby powrócić do staruszki, siąść naprzeciw niéj i zabawiać ją do powrotu syna.
    Goście bardzo się tu rzadko zjawiali, a tych dni rozgorączkowanych ostatnich wcale się ich niespodziewano, z wyjątkiem codziennego, przyjaciela domu ks. Fantoniego.
    Ks. Gryzelda otwarcie prosiła Boga aby się raz skończyć mogła ta utrapiona elekcja. Spodziewano się też lada godzina coś stanowczego dowiedzieć. Księżna, która tylko o synu myślała, jak wprzódy rachowała na Kondeusza i ciągle o nim mówiła tylko, tak teraz o dworze Cesarza, o pobycie na nim księcia Michała — o nadziejach jakie budować mogła na tem dla przyszłości.
    Wtórowała jéj w tem Hela i obie rokowały sobie najświetniejszą karjerę dla księcia, który miał wcześnie wymagane przymioty dla wysokiego stanowiska przy tronie.
    Imie, wychowanie, sława przodków, osobistą ogładę, przyjemną powierzchowność, charakter łagodny.
    — Michał — powtarzała wzdychając księżna Gryzelda — ma tę tylko jedną wadę, która w życiu często jest przeszkodą by dojść do czego — ma nadto pokory i skromności.
    Przez cały dzień tak siedziały same, ubolewając nad Michałem, który o głodzie musiał piec się na słońcu i w pyle.
    Już się miało ku wieczorowi, gdy Hela usłyszała tentent cwałem biegnącego konia ku dworkowi i wyj-