Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/115

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    — A przecież zalecałeś mi go?
    — Bo ma też i dobre strony, ale właśnie dlatego, że go upatrzyłem dla ciebie, radbym mu wszystkie przyswoić doskonałości.
    Rzadko którego dnia nie wspomniał o Kiełpszu, a ta usta mu zamykała.
    — Ale dajże mi z nim pokój.
    Księżna Gryzelda, którą los wychowanki wielce obchodził, dopatrzywszy się zalecanek Zygmunta, mocno się nim zajęła. Postarała się zebrać wiadomości o rodzinie, stosunkach, majątku i znajdowała, że dla Heli nie byłby — do odrzucenia.
    — Hela, zwierzała się synowi, pewno więcéj warta, imie Zebrzydowskich samo wiele znaczy — a jéj przymioty tysiąc razy więcéj jeszcze, ale kto się pozna na téj stokrotce ukrytéj w trawie, która główki nad nią podnieść nie chce? Skarb to jest ta dziewczyna — niestety! ludzie się na nim nie poznają!!
    Ks. Michał na zwierzenia odpowiadał tem co słyszał od kuzynki, że ona ani za mąż, ani z ich domu wychodzić sobie nie życzyła.
    — Nie racja to, abyśmy my się nie starali o to, co jéj przyszłość zapewnić może — mówiła ks. Gryzelda. — Ja nie jestem długowieczną. Cóż potem? Przy tobie pozostać nie może, chyba gdybyś się ożenił... a narzucać jéj żonie twéj niepodobna, jeśli się sama na niéj nie pozna. Musiemy przecie wyszukać jéj męża. Do klasztoru, pomimo zamiłowania spokoju i pobożności powołania nie ma. Ja oddawna staram się i powoli dla niéj gromadzę wyprawę...
    Rozmowy podobne powtarzały się często, a Kiełpsz