Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jużciż przecie kiedyś zamąż wyjść musisz? — zawołał.
— Nigdy — mówiła Hela.
— I Kiełpsz ci się niepodoba? — pytał książe.
— Owszem, jest bardzo miły i może bardzo dobry chłopak, gdy wy wszyscy za nim świadczycie — mówiła Zebrzydowska — ale w nim rozmiłować się nie myślę, a jego grzeczności dla mnie wielce mi ciężą.
Książe Michał trzymał stronę zakochanego, dowodził, że należał do bardzo dobréj rodziny, że nie był tak ubogim, jak utrzymywano, a rachować mógł na spadki, na protekcję wszechmogących na Litwie Paców i na krescytywę.
— Cóż mnie to wszystko obchodzi, kiedy ja ani za niego, ani za nikogo zamąż iść nie myślę — odpowiadała Hela.
— Ale dla czego?
— Nie mam powołania do tego stanu — mówiła Hela, spuszczając oczy. — Czyżbyście się mnie pozbyć chcieli?...
Ks. Michał porwał się zagniewany.
— Mnie o twoje szczęście chodzi — zawołał z gorącością, którą rzadko okazywał — bo nic w świecie przykrzejszemby być nie mogło, nad rozstanie się z tobą. Nie pojmuję życia bez ciebie...
Hela miała oczy spuszczone.
— Nie szukajże dla mnie także innego szczęścia nad to, jakie ja mam dziś i chcę jaknajdłużéj się niem cieszyć...
— Tak, moja Helo — ciszéj rzekł książę — ale przyszłość?...
— Przyszłość — odparło dziewczę — wiem co my-