Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Jelita t.I.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na to jaki miał zapas grosza poświęcić. Użyto przyjaciół, co się do Nikosza zbliżyć mogli, i poddano myśl jakiegoś układu i zgody. Na pierwszą o tem wzmianką[1] Bąk się zerwał, a było to w Sieradziu na zjeżdzie ziemian, krzycząc że gdyby mu górę złota taką dano, jak była Wilcza, nie kupiono by za nią spokoju dla Szarych, bo po to on żyje aby się na nich mścił iż mu jedyny skarb wydarli.
— Byłbym ja innym człekiem — począł, gdybym tej żony dostał którąm mieć chciał. Bogu bym i ludziom się zdał a za grzechy moje odpokutował — nie dali mi jej... Lała się krew moja, lać się będzie ich krew aż do kropli ostatniej i albo ja ją będę mieć lub zginę.
Poczęli go drudzy opamiętywać iż cudzą już żoną była, że jej nigdy dostać nie może.
— To niech on zginie co mi ją wziął, krzyczał zbój, albo niech i ona ginie, aby jej ani on ani nikt nie miał, gdy ja mieć nie mogę!!
Pókim żyw, nieustąpię..
I klął się tak strasznie, iż słuchający uszy sobie zatykali. Nie było więc innego sposobu, jak przed sąd królewski go pozywać o gwałty i zbójectwa. Ale dla tych wojen nieustannych sądy się i zjazdy nie zawsze w porze odprawiały, Bąk nie stawał na nie, sądzono zaocznie, a schwytać nie było sposobu.

Musieli więc Leliwy i Koźlarogi z powinowa-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – wzmiankę.