Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom I 226.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Referendarz mimo całej przebiegłości swej nic więcej nie dowiedział się nad to, że była obojętną i zimną. Ze swą sympatyą dla Henryka Anna wcale się też nie wydała. Była to jedna z tych tajemnic, które w najgłębszym serca zakątku zachowała, jako skarb swój najdroższy.
Mówiło jej cóś, że nadzieje na niczem nie oparte, śmieszne prawie, mimo ludzi, mimo przeszkód, mimo wszystko, ziścić się miały.
Zostawszy sama, bawiła się obrazem wymarzonego szczęścia swojego...
— Bóg mi długo na nie czekać kazał, ale mnie z jasnych chwil nie wydziedziczy!
I modliła się po cichu.
Dla wszystkich w istocie marzenie to królewnej pozostało tajemnicą, z wyjątkiem Dosi Zagłobianki.
Długim pobytem przy Annie nauczona ją odgadywać, wnikać w jej duszę, Dosia jakąś intuicyą miłości dla pani swej, wyczytała w niej, co wszystkim było zakryte.
Była prawie pewna, że królewna o tyle sobie życzyła Henryka, o ile Ernesta obawiała.
Śledząc każdy krok, poruszenie, wrażenia Anny, Dosia dopatrzyła gdy Krassowski przywiózł i pozostawił wizerunki francuzkie, jak ciekawie królewna wpatrywała się w nie, chowała, a będąc sama wydobywała, nie mogła nasycić przyglądaniem się miniaturze Henryka.