Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom I 221.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lesznowski — i teraz pora odzyskać, co się straciło. Polacy o waszej miłości zapominają zupełnie... Litwa chce jej do tronu drogę otworzyć.
— Możesz to być — odezwała się Anna — gdy ten sam pan Chodkiewicz mi dobra macierzyste zajeżdża i odbiera, praw do nich zaprzeczając?
— Wszystko wasza miłość odzyskacie i uczynicie po woli swej, oddając się Litwie — rzekł Lesznowski — ale Unii on nie chce znać, Unię poszarpać potrzeba, a Litwie wolę swą dać.
Po twarzy królewnej bladość się rozpostarła, cofnęła się krok, jakby przestraszona, ręce zacisnęła, w których trzymała różaniec.
Lesznowski wnioskować już mógł, że ofiara nie będzie przyjętą.
— Boże uchowaj — odezwała się słabym głosem Anna — abym ja do tego rękę przyłożyć miała. Jego królewska mość, ś. p. brat mój, pracy wielkiej i zdrowia nie żałował, aby tę Unię skleić, jakżebym ja miała ją rozrywać?
Dziękuj Wmość staroście odemnie, ale powiedz mu, nie uczynię tego[1].
Lesznowski stał milcząc, czekając ażby się może inaczej namyśliła, gdy królewna dodała:
— Co się kolwiek ze mną stać może, niech się stanie. Panu Bogu poruczam sieroctwo swe w opiekę Jego[2].

  1. Historyczne.
  2. Historyczne.