Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom I 211.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Z wielkim dla mnie smutkiem muszę o tem donieść panom senatorom, a straże około miłości waszej podwoić. Nie mogą na to pozwolić panowie senatorowie, aby jakiekolwiek układy bez ich wiedzy przychodziły do skutku.
W czasie gdy biskup to mówił, Anna czas miała ochłonąć i namyśleć się.
— Ojcze mój — odparła — czyńcie to co wam polecono i co poczytujecie za swój obowiązek, nic nie mam przeciwko temu, ale mnie, królewskiej córce, która nad sobą władzy nie uznaję innej nad Boga, wolno jest też czynić co dla siebie poczytam lepszem. Niewolnicą nie jestem i nie będę.
Dosyć już odjęliście mi swobody, nie dopuszczając do sióstr nawet pisać, ani ludzi przyjmować jakichbym potrzebowała. Znoszę to do czasu, ale wreście głos podniosę i słyszanym on będzie; użalę się i znajdę przyjaciół, co staną w mojej obronie.
Wyrzekła to z taką godnością, z takiem wzruszeniem, iż biskup musiał zamilknąć.
— Nie można panom senatorom brać tego za złe — odezwał się po przestanku. — Idzie tu o los przyszły państwa, nad którem czuwać muszą, bo są odpowiedzialni.
Nie mogą dozwolić, aby bez ich wiedzy rozporządzano.
— A któż o tem myśli? — odparła dumnie