Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom I 129.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przez Żalińską, która zaraz, za próg wyszedłszy, strofować po swojemu i fukać zaczęła.
Ale biedna królewna nie słyszała nic i nie wiedziała co się z nią dzieje.
Wyjazd królewski zapowiedziany był na dzień następny; tymczasem, po pożegnaniu, przestraszeni panowie krajczy i podczaszy lękając się zbliżenia większego i wnosząc, że serce brata dla siostry obudziło się, natychmiast po oddaleniu się Anny, wbiegli dowodząc, że i z dnia pogodnego i z polepszenia małego na zdrowiu króla należało korzystać. Mieli za sobą doktora Ruppertta i całą swą służalców gromadę.
Ani oboźny Karwicki, ani się nikt im nie mógł oprzeć, król słuchał ich, powodując się biernie, nie sprzeciwiając się w niczem.
Umyślnie już od dni kilku przygotowany wóz ogromny zatoczono pod same drzwi zamkowe.
Gawiedź mogła się zbiedz oglądać wcale niezwykłą i niewidzianą kolebkę, która dla króla zbudowaną została. Rozmiary jej, olbrzymie koła, grube osie, nakrycie na słupkach zawieszone, opona szkarłatna, stopnie dla pacholąt, które stojąc na nich, króla strzedz i na zawołanie mu być miały, ośmiokonny cug koni grubych i silnych, przygotowanych do ciągnienia tej arki, wszystko to w istocie tłum ciekawych sprowadziło.