Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 216.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stały rysunki herbów francuzkich i lilie szyły na sukniach przeznaczonych w ich mniemaniu na wyprawę królewnej.
Tymczasem o weselu głucho było i żaden żyw człowiek na dworze o niem nie myślał. Francuzi śmieli się między sobą, gdy który z nich o tem jak o poczwarnej groźbie napomknął.
Nie dziw, że skłonna zawsze do smutku i łez królewna, nie sprzeczając się z Łaską, gdy ta jej swoje marzenia powtarzała zawsze jedne, słuchała ich roztargniona, nie odpowiadając ani słowa.
Znowu teraz częściej dobywała królewna listy swej siostry królowej szwedzkiej i odczytywała w nich wiadomości o małym Zygmuncie, który po polsku mówił dobrze, przy ks. Warszewickim modlił się w tym języku i bardzo był pobożnym.
Serce biednej Anny zwracało się ku niemu, przysposabiając go sobie.
Do wielu innych zawodów, które spotykały królewnę, dodać było potrzeba i zmianę, jaka zaszła w jej ulubienicy Zagłobiance.
Służyła ona z równą na pozór gorliwością ukochanej pani, miewała dla niej wybuchy czułości i po dawnemu przypadała do nóg całując je a czasem oblewając łzami; ale nie była to już dawna Dosia, żyjąca tylko swą panią.
Talwosz pożółkł i wybladł śledząc jej kroki,