Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 211.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ska odprowadziła je do dworu i złożyła na katafalku, przy którym uklękła.
W mieście zburzenie rosło.
Zborowscy chodzili porażeni i wściekli; ten trup wędrujący i domagający się pomsty na nich, mężnych nawet i zuchwałych przejmował trwogą.
Z trupem razem naród cały zaczynał naciskać na króla i naglić o przykładne ukaranie.
A pan Samuel naumyślnie wychodził z kamienicy w Rynek i stawał jakby urągając się z twarzą swą zuchwałą, szyderską, mówiąc wbrew tłumom.
— Oto mnie macie! Nie będziecie śmieli uczynić mi nic.
Dwa dni naradzano się na zamku i wyrok król zatrzymał. Nie chciał nikogo sobie narazić, a obojga stron zaspokoić nie mógł.
Większość Francuzów za Zborowskimi głosowała. Pibrak ich bronił, król w sercu gotów był przebaczyć. Cóż go obchodził zabity Wapowski? Tęczyńskiego za to chciał zrobić podkomorzym swym i przywiązać do swej osoby.
Niepokonana w swej żałości Wapowska po raz trzeci przyciągnęła na zamek ze zwłokami.
Król nie ukazał się już. Szła do królewnej ze łzami i z tem jednem zawsze wołaniem.
— Sprawiedliwości!
Potem płakały obie i kondukt raz jeszcze