Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 180.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powiodło. Wieczorem prosty służalec hrabi z Tęczyna, jakiś Kroata, porwał podobno włócznię i uniósł ją z sobą, wyzywając Zborowskiego.
Mówią, że pan Samuel dowiedziawszy się o tem, wściekły się odgrażał na Tęczyńskiego, utrzymując, że namówiony sługa afront mu ten uczynił.
Naturalnie z podłym Kroatą bić się nie będzie, ale wyzwie jego pana.
— Miałżeby istotnie tę złośliwą intencyę Tęczyński? — zapytał król. — Nie spodziewam się. Waśni i tak jest dosyć.
— Nie wiem — mówił Jourdain — sądzą o tem różnie, ale są ludzie, którzy utrzymują, że między Zborowskiemi a Tęczyńskiemi nienawiść jest stara, i że to ją na nowo rozjątrzy.
— Niepodobna — przerwał król — aby mi tu chcieli uroczystości zawichrzyć i trudności przymnożyć; potrzeba o tem mówić z Tęczyńskim, jest to człowiek łagodny i spokojny.
— Tak, ale z raz podrażnionym Zborowskim trudniej będzie — rzekł Villequier. — Wszyscy oni ile ich jest, stworzeni się zdają, aby nikomu pokoju nie dali i sami go nie mieli nigdy. Walka jest ich żywiołem.
— Mogą ją na później odłożyć — odparł król. — Proszę was, starajcie się, aby do żadnego wybuchu nie przyszło.
— Zborowskim wiele król winien, to rzecz