Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 145.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w tym byli, że Henryk swobody dyssydentom poprzysiądz musiał.
Katolickie duchowieństwo wcale o tem nie zdawało się zawczasu uwiadomionem. Arcybiskup naturalnem znajdował trzymać się dawnej formy przysięgi, która mogła przejść niepostrzeżona.
Na przyszłość Henryk miał ręce swobodne, sumienie nie związane niczem.
Szeptano już dokoła stołu gotując się na dzień jutrzejszy, gdy król, Francuzi i duchowieństwo nie miało najmniejszego przeczucia tego, co się gotowało na ostatnią chwilę najuroczystszą.
Kościół był przepełniony od rana, a ci, którym szło o to, aby wystąpić mogli z głosem i protestem, zawczasu sobie miejsce zabezpieczyli.
Król przywiedziony uroczyście do katedry zasiadł na przygotowanym tronie, królewna Anna zajęła ze swym dworem lożę jej przeznaczoną, z której raz pierwszy lepiej przypatrzeć się mogła temu, który dotąd zdawał się dla niej przeznaczonym małżonkiem.
Z obawą zwróciła wzrok ku niemu, patrzyła długo, zbladła i ukląkłszy z zakrytą rękami twarzą, modlić się zaczęła.
Rozpoczął się powolnie, uroczyście, śpiewami i modlitwami przerywany obrzęd koronacyjny. Cisza panowała w kościele, królewna modliła się ciągle, a krajczyna klęcząc za nią łez się na jej oczach domyślała.