Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 231.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trwam w mojem dla niej przywiązaniu i właśnie łaski i pośrednictwa W. Kr. Mości przychodzę prosić, bo pragnę ją poślubić.
Pojedziemy na Litwę, tam jej nikt nie zna, nikt nie wie co się stało, a ja tej przeszłości pamiętać nie będę.
Pokłonił się Talwosz.
— Przemówcie za mną — rzekł do królewnej, która stała zamyślona.
— Uczynię to chętnie — odezwała się Anna — chociaż z góry przewiduję, że się to na nic nie przyda.
— Niech mi pozwoli chwilę rozmowy z sobą — dodał.
— Przyjdź jutro po odpowiedź.
Nazajutrz krajczyna przychodzącemu Litwinowi dała znać, że z Dorotą się widzieć może.
W ciągu tych kilku miesięcy Talwosz dowiadywał się tylko o nią, ale jej nie widział wcale. Wszedł do komnaty przyciemnionej z bijącem sercem.
Przed nim stała w ciemnej sukni, jakby zakonnego kroju, blada i zmieniona do niepoznania, jakby jej nagle lat dziesięć przybyło, Zagłobianka.
Twarz miała przerażającą wyrazem jakiejś rezygnacyi trupiej, ostygłej, obumarłej.
— Chcieliście widzieć się ze mną — poczęła pierwsza — a ja też wam za ocalenie życia