Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 212.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zrana opowiadano, iż Tęczyński zdołał króla pochwycić, uprosić czy zmusić do powrotu, że król był tak jak więźniem podkomorzego i z nim razem zbliżał się do Krakowa.
W kilka godzin potem najpewniejsze posły przybiegały z nowiną, iż król zbiegł, a Pibraka tylko po drodze schwytano i odarto.
Francuzów też kilku, którzy się ze strachu na różne strony porozbiegali, w pierwszej chwili popłochu, poobdzieranych, pieszo przyprowadzano po jednemu do Krakowa, zbiedzonych, głodnych i wściekłych.
Usposobienie mściwe względem Henryka i Francuzów ten wywołało naprzód skutek, iż wszystkich oczy zwróciły się na królewnę Annę.
Publicznie wyznawano błąd ten, iż ją jak Jadwigę nie wybrano królową, zobowiązując elekta aby ją poślubił.
Nie widziano teraz innego ratunku nad Infantkę, w niej była wybawienia nadzieja.
Mówiono o tem głośno, tak głośno, iż ciągle na górę do Anny dochodziły te spóźnione żale, które ona smutnym, zrezygnowanym przyjmowała uśmiechem, chłodnym i obojętnym.
Nie miała już żadnych nadziei, nie chciała ich mieć, aby potem nie opłakiwać, a powtarzającej z rozrzewnieniem krajczynej te życzenia senatorów i szlachty odpowiadała potrząsając głową w milczeniu.