Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 210.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o to, wy tymczasem róbcie co można, aby jej ocalić życie.
Z pomocą gospodyni rozpędziwszy potem ciekawych, Talwosz powrócił do konia i pognał na zamek.
U królewnej zastał płaczącego biskupa chełmskiego. Poczciwy staruszek, gdy mocniej wzruszonym był, zawsze musiał ulżyć sobie rzewnemi łzami.
Dał znak stary sługa królewnie, iż chciał mówić z nią; wyszła zaraz do niego.
— Znalazłem Zagłobiankę — rzekł żywo — przychodzę dla niej prosić o opiekę i miłosierdzie. Biedna dziewczyna dowiedziawszy się o ucieczce Francuzów, przebić się chciała... raniła się niebezpiecznie. Niema komu czuwać nad nią.
Spojrzał, królewna Anna złożone ręce trzymała przy ustach słuchając go.
— Gdzie ona jest?
— Nie można jej na zamek przenieść? Lękam się aby sama sobie zostawiona, życia nie próbowała znowu odebrać.
— Gdzie ona jest? — powtórzyła Anna.
Królewna powołała krajczynę.
— Róbcie co można, ocalić potrzeba biedactwo! — zawołała wskazując jej Talwosza.
Pani Łaska podzielała uczucia królewnej i z gorącością wielką wzięła się do spełnienia