Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 123.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Annę, rzuciła się jak szalona w zarośle i znikła.
Królewna długo stała nie mogąc się z miejsca poruszyć.
— Widziałaś ją? — zapytała towarzyszki.
— Widziałam kogoś nadzwyczaj podobnego do Dosi — zawołała Łaska.
— Ale to ona sama — odparła ręce załamując królewna. — Niema wątpliwości! Posądziłam biedną Żalińskę, że się jej to przywidziało.
Niestety! Boże mój... ta dziewczyna biedna.
I Anna oczy sobie zakryła.
— Królowo moja — przerwała Łaska — byćże to może!
— Na świecie! na świecie — odpowiedziała królewna smutnie — wszystko co złe być może.
Chodźmy stąd.
Krajczyna widząc wielce rozżaloną panią, ani jej pocieszać już, ani chciała o tem przedłużać rozmowy.
Zawróciły się obie nazad tąż samą drogą ku miejscu z którego wyszły, i prawie milcząc zbliżyły się ku niemu. Ale Anna nie myślała już zająć siedzenia i zatrzymała się nieco opodal, zkąd króla mogła widzieć tańcującego.
Muzyka grała Voltę, taniec włoski, który we