Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 102.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jej czegoś braknąć będzie. Towarzyszki W. Król. Mości są nam pożądane!
Od tego dnia poczęły się przygotowania. Zapowiedziano cały szereg uczt, wieczornych zabaw przy latarniach w ogrodzie, wyścigów, gier itp. Tęczyński ożywiony biegał, chcąc królowi okazać, iż Polska nie była tak barbarzyńską jak ją Francuzi sądzili i że tu także bawić się przyzwoicie umiano.
Wśród tych zaprzątnień czas nadzwyczaj szybko upływał; królewna dawała się porwać temu prądowi i trosk swych usiłowała zapomnieć.
Wtem jednego ranka, gdy Anna z Zosią Łaską w swym pokoju sypialnym spokojnie rozmawiała, radząc jej jak się na przyszły wieczór ubrać miała i ukazując jej klejnoty, w które ustroić ją chciała — wpadła Żalińska z twarzą zmienioną, jakby przelękła, widocznie niosąc jakąś nowinę straszną. Ale że znaną była z gderliwości i dąsania się próżnego częstokroć, nie zrobiło to na królewnie zbyt wielkiego wrażenia.
Żalińska spostrzegłszy Zosię, już otwarte usta zamknęła i chciała się cofnąć, gdy, na dany znak Anny, Łaska prędko wybiegła do drugiej komnaty.
— Żalińsiu — poczęła królewna — widzę, że ż[1] z jakąś skargą przychodzisz! Cóż się stało.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — wyraz zbędny.