Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 073.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A królowa młoda? — tu spojrzał bystro w oczy przyjacielowi, który go zrozumiał.
— Niema o to obawy — szepnął d’Entragues — jedynym potomkiem zostanie dziecię Maryi Touchet.
Henryk się uśmiechnął.
— To nikomu przeszkadzać nie będzie — odparł rzucając się na krzesło.
Musisz być straszliwie zmęczony d’Entragues? — dodał — ale ja ciebie nawet dla zrzucenia butów tych puścić nie mogę, póki mi nie powiesz wszystkiego. Tak chciwy jestem nowin z Paryża, tak stęskniony za wami! A! co za kraj! co za ludzie! i na końcu jak miecz Damoklesa wisi nademną straszna ostateczność ożenienia z kobietą, która matką byćby mi mogła, a mówią o niej, że jest czarownicą, że struła brata własnego i odziedziczyła po matce wszystkie przymioty, które tu pamięć jej czynią odrażającą.
D’Entragues spojrzał na niego.
— To małżeństwo — począł.
— A! to małżeństwo — nie dając mówić dorzucił król — to małżeństwo byłoby śmiercią dla mnie! czemś jeszcze gorszem od śmierci, męczarnią...
— Nie naglą W. Kr. Mości?
— Wywijam się jak mogę — począł Henryk