Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 059.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

więc w tej myśli i wpajały ją w królewnę, że żenić się musiał. Czyniono nawet przygotowania do tego.
Anna słuchała nie śmiejąc przeczyć, zaledwie czasem rzucając zimniejsze, obojętne słowo, ale Łaska i towarzyszki jej natychmiast głośno, gorąco protestowały.
Król wprawdzie nie był częstym gościem u tej mniemanej narzeczonej swej, co się tłómaczyło zajęciem sejmowem, troskami rządzenia, lecz ilekroć się zjawiał, mógł w istocie utrzymać w błędzie, tak się silił na okazywanie niezmiernej czułości dla królewnej.
Uśmiechał się, dowcipkował, jak zalotne dziewczę starał podobać, wyrywały mu się dwuznaczne słowa, wychodził potem rad z siebie, i nikt, oprócz jego minjonów nie wiedział, iż sam szydził z tych zalotów, że potem smutną twarz i postawę Anny przedrzeźniał, mowę jej i westchnienia naśladował, co dworaków pobudzało do śmiechu.
Po takich odwiedzinach królewna jakiś czas żyła niemi, rozweselała się, tłómaczyła sama sobie obawy jako płonne, to co o Henryku mówiono jako złośliwe potwarze.
Z jednej strony Łaska i kobiety jej przemawiały za narzeczonym, z drugiej Czarnkowski i biskup Chełmski nie oszczędzali go.
Rodzaj życia jaki król prowadził, choć się