Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 055.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

małem czemś i leczył ją ciepłem winem z korzeniami, ale gorączka przypadła i dziesięć dni bezprzytomny leżał, aż Anna mu doktora swego posłać musiała.
Gdy do siebie potem przychodzić zaczął, pierwszą rzeczą o którą spytał było.
— Co się z Zagłobianką dzieje?
— A co ma się dziać — odparł chłopak, który mu posługiwał — królewna jak mogła ją wyposażyła, a stryj ją zabrał i wywiózł kędyś na kresy.
Talwosz ręce załamał. Przeklinał teraz chorobę swoją dwakroć więcej, bo był przekonany, iż zdrów nie dopuściłby takiego pośpiechu.
Jak się tylko zwlec mógł biedny i stawić na dworze, poszedł do królewnej; lecz nim ją zobaczył zabiegła mu drogę Żalińska desperująca, iż Zagłobianki dla syna nie mogła pozyskać.
Baba zła była, podejrzliwa, swarliwa. Nachyliła się do ucha Litwinowi.
— Wspomnisz moje słowo — wołała zapalczywie — to druga Zajączkowska. Stryj kłamany, wszystko to komedya niecna. Nadużyto dobrej wiary naszej pani. To francuzka sprawa.
Talwosz się oburzył zrazu.
— Ale jakimże sposobem? to nie może być!!