Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 228.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale w tych izbach, które zajmował sam, gdzie nie było co odzierać, powitał ławy swe i ogniska i stół, i wszystko co tu zostawił, a to go najwięcéj rozradowało.
Zapełnił się dwór znowu biesiadnikami, gośćmi i wrzawą jak za dobrych czasów. Petrek na żonę i córkę czekał, dni rachując, Jaksę pytając — kiedy przybędą?
Rachowali dnie oba.
Aż jednego ranka dano znać, że jedzie Marya, wyszedł Petrek naprzeciw, a wstyd mu było prawie stawić się przed piękną niewiastą z krwawemi oczyma, twarzą wybladłą i zestarzałą.
Gdy wóz się zatoczył przed dwór, Petrkowa spojrzała na męża, krzyknęła i zakryła swe piękne oczy. Ocucono ją i wiedziono do domu. Biedna niewiasta szła ręce łamiąc izbami, których nie poznawała, za nią córka wiodąc ojca, łzawemi oczyma wpatrzonego w młodą jéj twarzyczkę, przekwitłą niedolą, zwiędłą od smutku, co się uśmiechać musiała.
I Jaksa szedł za niemi nie spuszczając z niéj wzroku, nie wiedząc czy się cieszyć, że wracała, czy smucić, że cień jéj widział tylko...
Nim się biedna Petrkowa oswoiła z nową dolą swoją, z mężem kaleką, z życiem, z ludźmi, których brakło wielu i nim wylała żale i bole, powtarzane każdemu z kolei, trochę upłynęło czasu. Jaksie już dawno Petrek powiedział, ściskając