Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 221.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ściła ją za matkę, żywiła, przytulała, tchem własnym rada ją wzmocnić. Napróżno! Dziewczę w oczach więdło powoli, nie czując nawet że słabło, nikło, rozpływało się jak mgła w powietrzu.
A była coraz piękniejszą, rosły jéj oczy błyszczące, twarzyczka smętnego nabierała wdzięku. Gdy stara Jaksowa dopytywała, czy ją co nie boli, zaręczała że jest zdrową, że jéj boło[1] dobrze, że się czuje szczęśliwą.
Czasem wychodziła na wały puste i z góry rozpatrywała się po okolicy, po lasach, po polach, słuchała jak śpiewało ptastwo, jak na zamku gwarzyli ludzie, jak piosnki się przez okna otwarte z izby dziewcząt rozlegały. Słuchała, patrzała, wracała potém do złotéj kądziołki przy łóżku matki i karmiła się jéj narzekaniami.
Z twarzyczki jéj znikły rumieńce, na ustach tylko trochę krwi zostało, a oczy, oczy coraz jaśniéj świeciły, jakby gdzieś za światy przejrzeć chciały.
Jednego ranka zatętniało, Błogosława rzuciła kądziel i wybiegła. Podwórca pełne były ludzi, konnych, wozów, a w pośrodku na koniu stał Światosław i w koło oczyma rzucał. Zoczywszy siostrę skoczył z siodła i padli sobie na szyję płacząc z radości. Ona wiodła go do matki.
Na widok dziecięcia ukochanego, zerwała się kniehinia Marya, krzyknęła i napół omdlała upa-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – było.