Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 215.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wychodzili z murów wszyscy, wrota zostawując otworem, bo się już obawiać nie było kogo. Na wałach widać tylko było niewiasty w bieli podnoszące ręce do góry, i mnichów w czerni błogosławiących krzyżami walczącym.
Wieczór spuszczał się powoli na krwawe brzegi Cybiny i Głównéj, bój był już tak jak skończony.
Odzierano trupy, wiązano pochwytanych, okrzyki dzikiego upojenia zwycięztwem unosiły się nad pobojowiskiem, a dzwon od Ś. Mikołaja brzmiał teraz jakby Bogu na chwałę za tryumf uciśnionych.
Wśród zajadłéj walki nikt nie pomyślał o pogoni za księciem Władysławem i Agnieszką, którzy z małą garścią dworu i straży swéj zdołali dopaść do lasów i niemi ujść przed nieprzyjacielem.
W milczeniu ponurém wlekli się wszyscy. Na wozie, Agnieszka głowę na rękach sparłszy płakała, ale łzy jéj gniewu i żółci były pełne. Niekiedy pięśćmi uderzała po kolanach, i z piersi jéj dobywał się głos stłumiony.
— Nigdy!
Władysław, z głową na piersi zwisłą, jechał niemy.
— Zwyciężyli nas u Pilicy — wołała niewiasta — rozproszyli i tu, ale wojna nieskończona jeszcze! Cesarz mój brat w pomoc przyjść musi! jego rycerstwa nie pokonają tak łatwo jak téj ga-