Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 185.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— We własnym jego obozie, wobec jego ludzi — mówił Jaksa — tak jest postanowiono.
Ks. Janik zadumany, milczał.
— Więc mnie tam żądają? rzekł po chwili.
— Z tém tu przybyłem, począł Jaksa wesoło. Do samego Wrocławia chwytali mnie po drodze, nie mogąc pochwycić. — Oto dzięki Bogu stoję u celu, a teraz gdy suknię waszego sługi przywdzieję i z wami nazad jechać będę, już mi się nic stać nie może.
Ks. Janikowi twarz się powoli rozjaśniała.
— Powiedz mi co o naszym Petrku? Jak mu jest?
— Mężny jako żaden, cierpliwy jakom nie widział nikogo — odpowiedział Jaksa. — Wszyscy go tam jako męczennika czczą, albowiem się nim stał i odmienił a stał prawie innym, świętym człowiekiem. Modli się i w duszy pogodę ma, jak gdyby z tego co mu się przygodziło, cieszył. —
Mówili jeszcze, gdy po rączym chodzie i jasnym głosie, poznał Biskup nadchodzącego Starostę Rogera. Zwrócili się ku drzwiom wszyscy. Wszedł raźno, wesół i śmiejący się jakby walną bitwę wygrał. Biskup patrzał nań gdy mu ręce całował, nie pytając a czując że sam zaraz spowiadać się zacznie.
Jakoż Starosta głowę podniosłszy, wnet mówił.
— Wasza Miłość jużeście i nieciekawi i zkąd jadę?