Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 179.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mikuł rozdając piwo ciągle powtarzał:
— Aby już temu raz koniec był!
Słota się nareszcie kończyła, deszcz coraz drobniejszy przekrapiał, niebo miejscami odsłaniać zaczynało, strzepnął opończę swą młody, zabierając się na koń wsiadać, mnich téż wyjrzawszy, do odjazdu się sposobił.
Ten i ów z gromady szedł do koni, gospoda się wypróżniała. Na młodego podróżnego, rycerskiéj postawy, którym, jak się czytelnicy domyślą łatwo, był Jaksa nasz, dwaj zbrojni książęcy ludzie, zaczęli spoglądać ciekawie, szepcząc coś pomiędzy sobą. Odzież i broń wydawała się im snadź podejrzaną.
Ten już się wybierał jechać, gdy oni téż za nim wyszli do swych koni, i, co rychléj na nie powsiadali. Jaksa właśnie na siodło skoczył.
— A wy to zkąd? zapytał jeden z żołnierzy.
— A wam to na co? odparł Jaksa.
— Bo my jesteśmy ludzie książęcy, którzy straż sprawiamy wedle grodu.
— Toć, ja go wam przecie sam jeden nie opanuję! odparł szydersko Jaksa.
— A cóż tu robicie? badał natrętnie się podsuwając, starszy.
— Czyż to już ziemianinowi swobodnie po gościńcu jechać niewolno? spytał Jaksa.
— A no! a no! wołał żołnierz, musi się przecie przed strażą wywieść, kto i co jest. Jam tu