Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 174.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tysięcy tych czarnomazów, teraz jest ich chyba kilkadziesiąt. Ćma niepoliczona.
Gród za grodem się poddają — ino jeden jeszcze podobno został. Jak ten weźmiemy, wojna skończona, książąt niestanie, a Ojcowie księża nam się pokłonią.
— Jakiż to tam gród się trzyma? zapytał inny?
— Poznań! rzekł zbrojny.
Gdy się tam rozmowa toczyła przerywana śmiechami i wykrzyknikami, Ojciec Maur słuchając jéj po troszé, że mało rozumiał, odciągnął na bok przybyłego.
— Prawdaż to co ci ludzie tam plotą? zapytał.
I widząc że podróżny się zawahał, dodał zaraz.
— Przedemną wy mówić możecie, wiecie że my wszyscy Petrkowi jesteśmy słudzy, z księciem Władysławem nie trzymaliśmy nigdy i — da Bóg, trzymać nie będziemy. Prawdaż to że pogaństwa ćmy płyną znowu?
— A, prawda! odparł młody spokojnie, ale one płyną i rozpłyną się. Rozbiją się o Poznań jak fale o skałę!
— Gród że to tak mocny? zapytał Mnich.
— Mocen ci jest! — dodał młody, ale tém że ma w sobie ludzi mocnych. Arcybiskup Gnieźnieński i wszyscy panowie Biskupi z nami. Jadę po ks. Janika.
— A u nas prawią, że Władysław już wszyst-