Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 147.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kto wie? Lada godzina, mój Marek przybiedz tu może i zobaczyć dziewczynę — kiedy ona mnie za serce tak wzięła — co dopiero chłopca? Będzie mi jeszcze szalał za nią!
Rozśmiał się ks. Marcin.
— No, to co? odezwał się — jak poszaleją, ja pobłogosławię, szał odejdzie a szczęście Pan Bóg da. —
— A! nie! nie — poczęła stara, co mi tam z tego że taka piękna? To pajęczyna, ja z niéj pociechy nie będę miała, bo to siły niema, lada wiatr ją we mgłę rozwieje. Ja takiéj dla mojego nie chcę.
— E! e! rzekł ksiądz — przecie ta słaba dziewczyna, przez całą drogę matkę piastowała — a miała więcéj mocy niż ona!
— A takiéj żony krasawicy dla Marka nie chcę — rzekła stara uparcie. Co to warto? będzie się za nią rozpadał, przylgnie do niéj, rozleniwieje! Dzieci mi z niéj przyjdą słabe, co je trzeba będzie powijać w jedwabie. — Ja mojego w śniegum kąpała! Nie — nie!
Zadumała się stara macierz. —
— Chyba ją przed nim schowam, dodała — a jak? Oko chłopca piękną dziewkę przez ścianę dojrzy.
Ksiądz nie chciał mówić więcéj, i choć Jaksowa coś z niego dobyć usiłowała, zbył ją ni