Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 106.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jestem — kat litościwszym był od księcia, skaleczył mnie, ale oślepić nie chciał, a języka ranił mi i przyciął nie wiele.
Brat Cencio przyklęknąwszy opatrywać go począł.
Niestety! drżąca i niewprawna ręka Jarmuchy, jedno oko, nie chcąc zraniła srodze, tak że wypłynięciem groziło. Drugie ranione przez powiekę zaledwie się uratować mogło. Język pozostał całym ale przecięty był głęboko i posieczony. Jednak i za to trzeba było Bogu dziękować. — Petrek, choć z bolem i trudnością mógł widzieć światło dzienne — mógł kilka słów wymówić; podnieść powieki, wyjęknąć modlitwę. —
— Bogu wszechmogącemu niech za to będzie chwała — odezwał się Opat — cud spełnił nad sługą swoim. — Ale dopóki wy tu będziecie, nie jesteście bezpieczni. — Uchodzić ztąd musicie, uchodzić co rychléj, nieczekając uzdrowienia. — Brat Cencio, syn wasz i Jaksa, który o mało życia za was nie postradał, pojadą z wami. — Musicie się dostać tam gdzie są książęta młodzi i do nich schronić. Ziemie te już całe niemal zajmują wojska pana Władysława i pogaństwo okrutne. Uchodźcie lasami, manowcami, Bóg, który was od śmierci ratował, doprowadzi do celu. — Cud stanie się bo jest potrzebny, na upokorzenie zuchwałych. —
Szeptali tak długo, aż brat Cencio nakazał